Pamiętam jak dziś-tego dnia pojechałam do Nysy z nowo poznanymi znajomymi-Michałem i Zbyszkiem. Był 15 kwietnia 2011 rok. Tego oto dnia zaśpiewałam memu bratu na moście w Nysie jaki łączy osiedle Podzamcze z ogródkami działkowymi. Miałam i śpiewać po swoim procesie z 16 kwietnia 2015 na jaki zostałam zawołana ale do owego procesu nie doszło bo wyrok wykonano tydzień przed zapowiedzianym procesem-9 kwietnia 2015 właśnie...
Niby wszystko dziś na dzień dzisiejszy powinno być jak to przysłowiowe "Przeminęło z wiatrem" ale u mnie raczej z wiadrem by było i do tego z kilometrowym łańcuchem do głebokiej studni... Nigdy nie zapomnę tego ani swojej miny w chwili mojego zgonu. Wczoraj miałam wyjść po paczkę przed dom na ganek ale niestety-tak bardzo kręciło mi się w głowie,że nie mogę już funkcjonować samodzielnie. Od 9 kwietnia 2015 roku jestem jak warzywo i wtedy też umarłam-9 kwietnia 2015 mój zgon zaczął się po godzinie 6:30 rano a zakończył się tego samego dnia o godzinie 11:17...
Nie da się zapomnieć. Oj nie da. Jeśli przede mną jest jakaś przyszłość marzę o tym,żeby pogodzić się z moim bratem jak i chcę mu jeszcze raz zaśpiewać "You Belong to me" w remixie w wersji Jorn'a van Deynhoven'a... Tak bym mu śpiewała:
Ja się bowiem nigdy nie zmienię. Zawsze będę w środku taka jaka byłam. Podobno przed śmiercią będąc na łożu śmierci jacyś chorzy ludzie spowiadali się pielęgniarkom o tym jak bardzo źle za swego żywota żyli a także jakie grzechy popełniali. Stąd też wyznawali nawet i krzywdy jakie innym wyrządzili czy morderstwa jakich rzekomo dokonali... Każdy z nas w sumie dąży do czystości jak i do tego aby móc pójść dalej... Chcę aby mój brat mi wybaczył,że jestem jaka jestem bo brat wstydzi się kryminalnej siostry jak i chcę aby ludzie dali mi święty spokój.
W końcu nie zabiłam nigdy nikogo!!!