Daty 30.09.2009 roku poznałam mojego adwokata-pana Weber'a z Krakowa. I już od tamtej pory byłam zabezpieczona na swój proces...
A rok później-daty 30.09.2010 roku po tym jak to daty 24.09.2010 roku dowiedziałam się,że mnie przyjęli do Kolegium Piramowicza na Nadodrzu wówczas tej daty czekałam tylko na cud. Cud,aby nie wyszło,że od daty 21.12.2009 mam wyrok...
Była data 30.09.2010 i przejeżdżałam właśnie koło Poczty Polskiej za Placem Grunwaldzkim autobusem gdy nagle ujrzałam wystawę "Solidarny Wrocław". Wstęp dla studentów tam był 5 zł a normalny bilet kosztował 10 zł... Już wtedy nie korzystałam chyba z ulgi jako "studentka". Na wystawie tej były między innymi poruszane takie rzeczy,że szkoda gadać. Robiłam sobie wtedy parę fotek na tej wystawie.
Oto one:
To środkowe zdjęcie z napisem "Myślę,wieć jestem(...)" jest bardzo na czasie. Zbliżają się urodziny mojego brata. Tak samo jak zbliżały się wtedy urodziny mego brata. Miałam wyebane na brata i na wszystko wtedy w tym 30.09.2010 roku a jeszcze rok wcześniej o tej daty musiałam bronić się rękami i nogami bo mój proces wisiał w powietrzu... Nie było mi łatwo. A memu bratu tylko praca w głowie,że nie ma dla mnie czasu nawet...
Mój brat ma wszystko w głowie i na głowie. Takie jest życie. Płakać mi się chce do tej pory jak wspomnę sobie jak traktowano mnie w Kolegium Nauczycielskim imienia Grzegorza Piramowicza na Nadodrzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz