Już niedługo bo daty 5 marca 2005 roku po raz pierwszy moja noga stanęła na Nadodrzu. Daty 5 marca 2015 roku dzwoniono do mnie w sprawie bo wysyłałam im swoje CV oraz dałam linka do Youtube to dzwoniono do mnie by mnie zaprosić na casting na reżysera do produkcji "Granice miłości",który miał się odbyć w Lubinie w Hotelu Villa Cuprum, Na ten casting pojechałam daty 10 marca 2015 i to był mój ostatni miesiąc przed moim przybiciem do ZK...
Czas tak szybko leci,tu 5 lat a tu 15 lat. Tyle dat nakłada się na siebie.
Nie da się zapomnieć.
Nie da się wybaczyć.
Nie da.
Po prostu nie da.
Płakać mi się chce jak to wszystko składam w jedną całość.
Nie o tym jednak miała być notka. Otóż tak-gdy byłam na Nadodrzu zawsze tam jedyne co było dobrze widać to właśnie.. Niebo.
Na drugim peronie gdy zawsze czekałam na pociąg do domu to tego Nieba mogłam była prawie dotknąć i je poczuć.
To były czasy przed 15 laty. Czasy,które już nie wrócą a co do czasu to nie zaciera on śladów-to co najmniej się spodziewamy pamiętać powraca w momencie gdy o tym sobie przypomnimy.
Pamięc bowiem jest jak szufladka,d o której możemy zajrzeć gdy czegoś potrzebujemy.
Kiedyś nawet krążyła o mnie taka anegdota,że moje koleżanki mówiły do kogoś tam o mnie:
"Nasza koleżanka Elyon jest w Niebie..."
"A co jej się stało nie żyje???"-zapytano ich o to.
"Nie,ona na Nadodrzu ma swoje Niebo."
Ha,ha,i jeszcze raz ha!!! Bardzo śmieszne.
Albo jak po raz pierwszy przybyłam na Nadodrze kazano mi się tam "zaadaptować" no to ja na to,że jestem za stara aby pójść do adopcji bo miałam wówczas 30 lat a nie rozumiałam pojęcia "zaadaptować" a "zaadoptować".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz