wtorek, 7 kwietnia 2020

To już po jutrze...

Nie chcę po raz kolejny pisać o tym jak to daty 7 kwietnia 2015 roku upadłam na kolana na ryneczku Psie Pole a widząca to przechodząca obok mnie staruszka odparła,że widziała jak po człowieku zostają buty a człowieka już nie ma...
Nie chcę po raz kolejny pisać o tym jak to mój były syn Rider oznajmił mi dziś przed 5 laty jak bardzo mnie przeprasza,że zataił przedemną,że ma żonę...
Wysadził mnie swoim autem tam gdzie go prosiłam-w Borowej Oleśnickiej.
Nie chcę po raz kolejny pisać o ZK ale bez ZK ten blog by nie istniał...
To boli gorzej niż samotność dla osoby społecznej czy odrzucenie dla osoby bordeline.
Jestem osobą,która nigdy nie związałaby się z nikim i kochającą wolność.
Podczas gdy ja byłam w ZK to mój ojciec jeździł na lampy i walczył z rakiem krtani zupełnie jak ja walczyłam z prawem...
Ja wiedziałam,że tak będzie,że to się tak skończy.
Moje życie poległo w gruzach daty 9.04.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz