Dziś był to 13-ty w piątek. W 2015 roku. Nie był to dla mnie zwykły dzień albowiem to dziś równe 9 lat temu za moimi plecami wydano wyrok gdzie i dokąd czyli do jakiego miejsca mają mnie zabrać w celu odbywania kary. I dziś dzień dobiega końca-13 marzec ale ja wiem,że tylko niecałe 3 tygodnie dzielą mnie od 9-tego kwietnia czyli dnia w jakim wydano na mnie wyrok... Nie wiem co mam robić na samą mysl jest mi źle... Nie mogę się upić. Piłam gdy miałam 10 lat naśladując Lady Oscar...
Nie wiem co boli człowieka gorzej. np złamana ręka czy złamane życie, ból istnienia czy ból fizyczny czy też brak perspektyw na życie czy po prostu osamotnienie w tym wszystkim,że nie ma się wsparcia. Kiedyś moim oparciem było Nadodrze. Po kolejnej kłótni z Michaliną czy Kariną stałam na drugim peronie na Nadodrzu i podpierałam jeden z filarów tańcząc też przy tym swój samotny taniec no i śpiewając jak to:"Ja, ja jestem TU. A Niebo płonie bez końca..."
Samotność to wbrew pozorom nie jest brak posiadania drugiej połówki ale brak wsparcia w procesie resocjalizacji... Człowiek powinien mieć jakieś oparcie ale ludzie wolą ratować bezdomne zwirzęta czy biedne dzieci niż osoby z wyrokami na koncie. Czy od razu ten, kto jest karany musiał od razu zabić czy też zgwałcić??? No i nie być kobietą bo kobiecie się takiego czegoś jak jakakolwiek zbrodnia nie przypisuje... Każda kobieta powinna leżeć i pachnieć czy zajmować się domem ale co z tymi dziewczynami jakie odbywają czy odbyły już swój wyrok. O ile mężczyznom jest łatwiej odnaleźć się w nowej rzeczywistości o tyle kobiecie jest trudno nie tylko walczyć o same siebie ale co jeśli owe kobiety posiadają dzieci???
Płakać mi się chce i jestem w tym wszystkim sama. Nie da się zapomnieć. Nie da się nie mieć pretensji do życia... Nikt mnie nie pocieszy w ten sytuacji...
Czy i w tym roku ten okropny 9 kwietnia jakoś da się przeżyć??? Ano przeżyć muszę. Żyję i daję radę a przy życiu trzyma mnie myśl,że te osoby jakie mi to zgotowały już dawno nie istnieją. Chodzi mi o WSZIF albowiem tylko te dzi@dy miały mi za złe,że wogóle ja żyję i istnieję jako ja. Odwracam się w stronę przeszłości i myślę o tym,że pewne rzeczy w moim życiu nie wydarzyłyby się gdyby nie to czy tamto. Ale to i tamto sie wydarzyło i piętno na moim życiu odbiło. Jest życie "przed" i życie "po". I pomyśleć,że niegdyś moje jedyne problemy to było czy opuszczę Nadodrze lub czemu człowiek jakiemu ufałam mnie zawiódł i okazał się być żonatym facetem a ja traktowałam go jak syna podczas gdy on mnie wykorzystał w najlepsze... Dziś moje życie "po" tym wszystkim nie przypomina bajki a moje jedyne problemy to czemu nikt nie akceptuje osób karanych.. Dziś jestem starą, zmęczoną życiem jak i zniszczoną przez sądy kobietą:
Kiedyś ważyłam 88 kg-dziś ważę ponad 150 kg... Kiedyś byłam ruchliwa i pełna życia. Dziś moje życie przypomina wegetację..
Pamiętam swój ostatni dzień jak dziś-co robiłam jak i jak go spędziłam ten 8 kwietnia 2015 jaki to poprzedzał moją gehennę. Nie da się zapomnieć. Nie da się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz