wtorek, 20 maja 2025

Rzecz o losowych wydarzeniach

 O ile człowiek na swój los nie ma żadnego wpływu a zwłaszcza na kataklizmy czy inne wypadki losowe o tyle moim zdaniem jakby ludzie osiedlali się nie blisko rzeki czy w górach gdzie np sa lawiny o tyle mieli by wpływ na swój styl życia i mieli by spokojne życie. Pamiętam jak byłam na WSZIF-ie SYF-ie w latach 2007-2010 i wtedy to moim prawie jedynym problemem było czy opuszczę Nadodrze albo czy zdam na następny semestr. Płakałam wtedy często bo nikt mnie nie rozumiał ale ludzie mi mówili,że: "Będę jeszcze miała wiele okazji aby płakać". Rozumiem to. Wmawiano mi,że no mąż mnie będzie zdradzał czy bachor byłby chory i to miały by być moje domniemane problemy z jakimi miałabym się borykać w "realnym życiu".

Ale prawda jest taka i wie en kto mnie czytał od początku-nigdy nie chciałam więc nie mam własnej rodzinki i jakos oczy mi nie zaszły ch0...m abym była kiedykolwiek zakochana, że mogłabym poświęcić swe dotychczasowe życie. Mi wmawiano, że "kiedyś pokocham" ale wszelkie losowe wydarzenia jakie by mnie mogły "spotkać w przyszłości" odrzucałam i odrzucam do tej pory. Nienawidzę zwłaszcza ludzi jacy nie planują mieć rodzinki a potem ją jednak mają więc ja od takich ludzi jacy mają np dzieci uciekam gdzie pierz rośnie i dobrze mi z tym.

Człowiek na jednak wpływ na swoje życie. Na swe wybory życiowe. Nie zawsze są one może zrozumiałe dla społeczeństwa bo kto zrozumie n wytatuowanego karka, że godzinami potrafi siedzieć na siłowni czy oderwanego od ziemi pisarza jaki pisze ksiązki science-fiction o UFO czy robotach. Człowiek jednak ma wpływ na swoje życie a to co postanowił jak ten kark czy pisarz jest tylko jego życiowym wyborem. Gdybym mogła sobie "zaprojektować życie" to na pewno chcę żyć poza systemem jaki zawinił i wpędził mnie do ZK. System jaki pochwala matki z dziećmi i wspiera rodziny a ja wolę zyć z daleka od tego a np taki Butman mówił mi gdy studiowałam Nauki o rodzinie, że "przyda mi się to jak będę sama zakładać własną"!!!

Moje losowe wydarzenie jakie źle wspominam i na jakie nie miałam wpływu lub za późno się ocknęłam by to naprawić to mój pobyt w ZK jaki to był nie tylko moją życiową porażką i zabrał mi kawałek życia ale i dało mi to do myslenia, że system zawodzi a lepiej żyć gdzieś w małej chatce z drewna w lesie z daleka od systemu i od ludzi jacy na mnie naciskali,że "wypadałoby,że kiedys będe kochać" podczas gdy ja cierpię na autyzm, aleksytymię czy mam osobowość schizoidalną i najlepiej myśli mi się w pojedynkę a swe potrzeby mogę zaspokoić sama.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz